sobota, 27 października 2012

D.Gray-man - dyskusja recenzyjna Ay&Eris



Tytuł: D.Gray-man
Rodzaj produkcji: seria TV
Rok wydania: 2006
Czas trwania: 103×23 min
Wydawca: TMS Entertainment
Autor: Katsura Hoshino
Projekt: Hideyuki MoriokaYasuhiro Moriki
Reżyseria: Osamu Nabeshima
Scenariusz: Reiko YoshidaTatsuhiko Urahata
Muzyka: Kaoru Wada


Ayano&Eris: Ohayō minna!
A: Dzisiaj podyskutuję wraz z Eris-chan o anime D.gray-man, jednym z moich ulubieńców.
E: Dokładnie!
Tylko od czego zacząć?
A: Wypadałoby opisać świat tego zacnego anime.
E: Już po pierwszych kilkunastu minutach wiemy, że nie mamy doczynienia ze światem współczesnym. Nazwałabym go raczej...no nie wiem...może po prostu specyficznym.  

A: Myślę, że czerpie on z XIX wieku.
E: Jednak jest to shounen z motywem mocy nadnaturalnych.
A: Głównym bohaterem jest Allen o białych włosach, z raną zaczynającą się od pentagramu na czole i kończącą tuż obok kącika ust, władającego bronią przeciw demonom pod postacią własnej, czerwonej ręki. Jak na głównego bohatera shounen przystało, jednak jego charakter go wśród nich wyróżnia. To nie idiota, nie jest idealny, nie wygłasza przez kilka odcinków mowy o szlachetności czy obronie przyjaciół no i napewno nie uważa się za pępek świata, który wszystkich ocali.
Kieruje się wspomnieniami, złożonymi obietnicami, swą moralnością i ciekawością, jednak nie jest tak 'patetyczny' jak w większości przypadków. Niemal zawsze uśmiechnięty tak jak większość z nas ukrywa swe sekrety oraz 'ciemną stronę'.
Próbuje on dostać się do Czarnego Zakonu, gdyż tak nakazało mu jego powołanie i Mistrz .
E: Pomińmy na razie fakt, że ten Mistrz to dość nieprzyjemny człowiek.
Zakon zajmuje się szukaniem Innocence - mocy danej przez Boga, która rozpadła się na kawałki dostając się do różnych ludzi, jej posiadaczy oraz zabijaniem przy jej pomocy demonów. Allen posiada taki kawałek Innocence w swej lewej ręce, która czyni ją wyżej wspomnianą bronią a jego egzorcystą.
A: Spotyka tam ciekawych, aczkolwiek nieco szablonowych ludzi... Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Ich wielowymiarowość zauważamy podczas trwania serii. Niemal każdy z nich ma swoją historię oraz 'tę drugą stronę'. Mamy tutaj krzykliwego, tajemniczego tsundere, tak naprawdę inteligentnego idiotę, słodką, skrzywdzoną dziewuszkę, jej starszego brata-szalonego naukowaca z siostrzanym kompleksem, próbującego go uspokoić podwładnego oraz mądrego staruszka. Oczywiście to nie koniec, bo postaci jest dość dużo, jednak narazie się na tym zatrzymajmy.
E: Niby tak bardzo banalne, ale jednak wciągające. Wracając do fabuły...Po kilkunastu niezbyt ciekawych odcinkach Allen okazuje się jeszcze większym indywidualium.
A: Na scenie pojawiają się Noah. Podobno Bóg stworzył ich, by zniszczyli rasę ludzką będącą nieudanym tworem - przynajmniej tak twierdzi ich 'szef', którym jest Lord Millenium.
W Allenie rezydują wybudzające się wspomnienia 14. Noah.
E: Dla Lorda jest to dość nieoczekiwane i niewygodne. Miał porcję swych niezbyt miłych zdarzeń z 14. w roli głównej. Dowiadujemy się o licznych powiązaniach.
Obie strony - Egzorcyści i Noah szukają Innocence przeszkadzając sobie nawzajem.
A: Najbardziej pożadanym jej kawałkiem i zarówno najsilniejszym jest tak zwane 'serce'.
Dopiero Noah zaczenają nakręcać akcję.
E: I dobrze, bo inaczej anime byłoby denne i nudne.
A: W samym anime Noah jest siedem włączając Lorda. Są oni bardzo różnorodni i charakterystyczni. Dzięki temu naprawdę ich polubiłam. Wykonują oni poprostu rozkazy Millenijnego, więc nie są też 'tymi złymi'.
Tak jak poprawia się wartkość akcji poprawia się też kreska.
E: W pierwszych odcinkach kreska była...hmm...znośna, acz z każdym odcinkiem lepsza. Oczywiście bądźmy wyrozumiali. Anime nie jest najnowsze, więc kreska na tamte czasy była niezła.
A: Jednak gdy obejrzy się pierwszy i ostatni odcinek widać, że mangaka dużo pracowała nad swoim stylem.
E: Przechodząc do muzyki. Ogólnie bardzo mi się podobała. Dobrze zgrywała się z akcją. Pasowała do charakteru anime. Co do openingów i endingów... Uważam, że były na poziomie, chociaż niektóre mi się po prostu nie podobały.
A: Też uważam, że soundtrack jest dopasowany. Dużo razy słuchałam go rysując i mogę stwierdzić, iż ma swój klimat. Openingi i endingi są utrzymane w dość rockowym stylu. Nie są wyjątkowe, jednak osobiście wszystkie mi się do jakiegoś stopnia podobały. Moim zdaniem największym muzycznym plusem są piosenki bohaterów wplatane w anime. Gdy słucha się piosenki Road lub Jasdevi ciarki przechodzą po plecach, natomiast dzięki melodii 14. w oczach zbierają się łzy.
E: Tak, potrafi ona poruszyć serce. Sama zresztą nauczyłam się do niej słów. Podsumowując muzyka z D.Gray-Man'a idealnie pasuje do samego anime. Kompozycje dobrze manipulują słuchaczem dodając serii klimatu.
A: Dokładnie. A sam klimat jest nieco gotyczny co wzmaga także ciemna, chłodna kolorystyka.
Ta seria pomaga nam odkryć na nowo schemat przyjaciół walczących ze złym typkiem o zaginioną, magiczną rzecz. Niestety duża ilość wątków rozwija się w mandze, przez to te 103 odcinki zostawiają mały niedosyt.
E: Ten niedosyt jest nawet dość wielki, dlatego zaraz po obejrzeniu anime radzę sięgnąć po mangę. Albo odwrotnie...
Przejdźmy jednak dalej. Jeśli chodzi o myśl przewodnią D.Gray-Man'a może się ona wydawać banalna lecz to nie do końca prawda. Kiedy dowiadujemy się o wielu powiązaniach między bohaterami zaczyna nas to wciągać.
A: W każdym bądź razie to dobre, ciekawe anime o niepowtarzalnym klimacie. Można się śmiać i płakać, ale nic nie jest presadzone.
E: Dokładnie. Wszystko jest zrównoważone i chwała Bogu za to! Ogólnie jest bardzo lekkie. To takie anime, które można objrzeć zawsze i wszędzie nie załamując się psychicznie.
A: Więc ogółem polecamy i to nie tylko fanom gatunku.
I to by było na tyle.
A&E: Arigtō gozaimasu! Ja ne ^^










1 komentarz:

  1. Bardzo fajny blog :) Ciekawy pomysł na takie dyskusje xD
    Ja dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem. Zapraszam: pinku-no-nikki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń